Spójrz na świat, który Cię otacza. Zwróć uwagę na szczegóły, które na codzień nie zaprzątały Ci głowy. Zauważ piękno kwiatu stojącego na stole, wsłuchaj się w śpiew ptaków za oknem, jest cudowny, prawda?
Otaczają Cię odgłosy silników bądź ruchu ulicznego? Nie zadziwia Cię tak szybki rozwój transportu?
Świat wcale nie jest tak zły, jak większość ludzi sądzi.
Trzeba po prostu zacząć dostrzegać wokół siebie magię...
Postawiłam buta na betonowym podłożu i poprawiłam nieco zgniecioną bluzkę. W tym czasie Wrona zdążył wyjąć mój bagaż i zamknąć za mną drzwi. Podziękowałam i skierowałam się za nim.
Przyjechaliśmy na miejsce, do Bełchatowa. Gdybym powiedziała, że ta informacja mnie ucieszyła, miałabym na sumieniu kolejne kłamstwo. W szpitalu zdarzało mi się to, gdy pocieszałam innych. Nie wszystkich cieszyła wizja samotnej śmierci, a niekiedy nie było dla nich innego wyjścia.
- Wyobraź sobie, że mieszkam tu od miesiąca i jeszcze nie miałem czasu, żeby się do końca rozpakować, a co tu mówić o jakichkolwiek remontach. - powiedział ze śmiechem chłopak, szamotając się z kluczem. - Te drzwi idą pierwsze do wymiany.
Spojrzałam na budynek, do którego mieliśmy wejść. Średniej wielkości, jednopiętrowy dom prezentował się wyjątkowo dobrze. Ciemnobrązowy dach doskonale pasował do kremowych ścian, a niewielkie, zielone krzewy dopełniały całości.
Rozejrzałam się też po okolicy; większość domów prezentowała się równie dobrze. Cała okolica powoli zaczynała tonąć w promieniach zachodzącego już słońca. Chociaż jeden dzień będę miała z głowy, pomyślałam.
Kiedy Andrzej uporał się z wszystkimi zabezpieczeniami, weszliśmy do jasnego przedpokoju, w którym znajdował się wieszak, szafka na buty i lustro. Andrzej zsunął buty, po czym poszedł zanieść moje torby. Patrzyłam, gdzie je zanosi, a później zdjęłam trampki, naciskając jednym na drugiego i na moment zapatrzyłam się w odbicie.
Moja twarz nie wyglądała zbyt ciekawie, a zwłaszcza oczy, które otaczały ciemne worki. Nic dziwnego, nigdy nie lubiłam podróżowania dłuższego, niż kilkanaście kilometrów.
Do nich dołączyły również blada cera, która przy brązowych włosach prawie przybierała odcień papieru. Uśmiechnęłam się nikle pod nosem. Mam nadzieję, że będę miała okazję wyjść na jakiś czas na słońce, pomyślałam. Przez czas podróży doszłam do wniosku, że chyba brakowało mi słonecznego światła przez ten czas spędzony w szpitalu.
Moje przemyślenia przerwał Andrzej, który niesłyszalnie poszedł obok mnie.
- Zastanawiam się nad... - zaczął. Odwróciłam ku niemu głowę i spojrzałam na niego, w górę, cały czas z lekkim uśmiechem. Odwzajemnił niepewnie mimikę. - Coś się stało?
- Nie, dlaczego? - zapytałam, a kiedy pokręcił głową, dodałam. - Nad czym się zastanawiasz?
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę bez słów, delikatnie mrużąc oczy. Po chwili, zarówno mojej jak i z jego twarzy, zniknął uśmiech. Jego zamyślony wzrok cały czas spoglądał w moje tęczówki, a ja nie wiedziałam co zrobić. Na moje szczęście, on nagle się ocknął.
- Już nieważne. - powiedział, znowu unosząc kąciki ust w górę. - Cieszę się, że tu jesteś, wiesz?
Zmieszałam się. Nie widzieliśmy się tyle czasu... Pamiętam, że kilka razy wyszliśmy razem na spacer bądź po prostu rozmawialiśmy, ale to przecież nic takiego. On jednak widocznie tak nie uważał lub po prostu wszystko było wytworem mojej wyobraźni.
- Tak, może być... miło. - powiedziałam.
- Napijesz się czegoś? - zawołał, odwracając się szybko.
- Może być kawa. - odpowiedziałam, a ten zatrzymał się na chwilę, jakby chciał coś powiedzieć i kontynuował krok. Dziwne.
Ruszyłam za nim do niewielkiej, jasnej kuchni, gdzie usiadłam przy stole. Przyglądałam się kątem oka opierającemu się o blat Andrzejowi. Zdawał się o czymś intensywnie myśleć, bo nawet nie spostrzegł się, gdy odwróciłam głowę na wprost niego.
Jego jasne oczy wodziły po wykafelkowanej podłodze, a zęby miał mocno zaciśnięte. Zauważyłam też, że był lepiej zbudowany, niż kiedyś. Już na pierwszy rzut oka mogłabym powiedzieć, że się zmienił; zadbał o siebie. Niezmiennymi elementami były jedynie wesoło błyszczące oczy i przyjemny uśmiech.
Kiedy woda w czajniku się zagotowała, chłopak wyrwał się z letargu i zalał dwa kubki z ciemnym napojem, po czym postawił je na stole i zajął miejsce naprzeciw mnie.
Wzięłam naczynie w dłonie i upiłam kilka łyków, tym samym uciekając od jego spojrzenia, które bez ustanku spoczywało na mnie...
Ona.
Tyle mi wystarczyło.
Jej delikatny uśmiech, spojrzenie zielonych oczu... Teraz już wiem, dlaczego tak bardzo za nią tęskniłem.
Wszystko, co było z nią związane, sprawiało, że szalałem. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Od kiedy tylko przyjechaliśmy do Bełchatowa, chciałem spędzić z nią każdą minutę.
Gdy zobaczyłem ją przed szpitalem, wydawała mi się zagubiona, a za razem przerażona. W tamtym momencie powstrzymałem się od okazywania jakichkolwiek emocji, w końcu widzieliśmy się po raz pierwszy od marca. Przez cały czas jednak ona nie odezwała się ani razu. Wydawało mi się to co najmniej dziwne, zważywszy na to, że od dłuższego czasu byliśmy już parą...
Kiedy zatrzymaliśmy się, postanowiłem to jakoś wyjaśnić. Wtedy kompletnie mnie zamurowało. Najprawdopodobniej ona nic nie pamiętała.
Wróciłem na moment do rzeczywistości i ująłem dłonią parzący kubek.
- Powiedziałaś mi - odezwałem się. -że nie widzieliśmy się od dawna, prawda?
Przytaknęła.
- W takim razie co pamiętasz z naszej znajomości?
Dziewczyna wyprostowała się i odłożyła naczynie, po czym spojrzała na mnie z poważną miną. Znów ta zieleń...
- Sam wiesz, że nie było to czymś wielkim. Kolegowaliśmy się, bo nie można było tego nazwać nawet przyjaźnią. - mówiła. - Spotkaliśmy się kilka razy, chodziliśmy razem po Bydgoszczy, słuchaliśmy razem muzyki, kilka razy do nas wpadłeś. A potem nagle zniknąłeś, nie dawałeś oznak życia. Miałam przy sobie jedynie Dawida i Anię.
Jej usta delikatnie wygięły się w uśmiechu, a ja walczyłem, żeby moja szczęka nie obiła się o podłogę.
"Jedynie Dawid i Ania"? "Nie było to czymś wielkim"?
Przepraszam bardzo, to jakiś marny żart?!
- Powiedziałam coś złego? - zmarszczyła brwi, przyglądając mi się zdezorientowanym wzrokiem.
- Nie, skądże. - odpowiedziałem. - Po prostu mnie trochę... zszokowałaś.
- No widzisz, nawet ty o tym nie pamiętałeś. - żachnęła się. - Nie wiem co Konarskiemu odbiło...
- Może po prostu mi ufa?
- Ale co ufanie ma do tego, że pozwolił, żebym z tobą tu przyjechała?
Bo sam tego chciałem, przecież tyle dla mnie znaczysz...
- Zaufał mi, że pomogę ci wrócić do normalności.
Dziewczyna kiwnęła kilka razy głową i nastała cisza. Było mi tak głupio...
Na szczęście, przerwał ją mój telefon. Zerwałem się z miejsca, żeby odebrać połączenie.
- Słucham? - odezwałem się.
- Andrzej, tyle razy ci mówiłem, żebyś tak nie odbierał. - głos w słuchawce, którego właścicielem był Włodarczyk, roześmiał się.
- Bardzo zabawne. - mruknąłem, rozglądając się po pokoju, w którym Ona przeszła do okna i oglądała niewielki ogród. Jej włosy sięgały do łopatek, co oznaczało, że musiała je ścinać, bo niedawno miała je prawie do talii. Brakowało im rubinowego koloru... Wyszedłem na korytarz. - O co chodzi?
- Jesteś już w Bełku?
- Tak.
- Zati organizuje u siebie grilla, czemu cię tu jeszcze nie ma?
- Wiesz, ja tak za bardzo...
- No proszę cię, nie wykręcaj się już! Nie tym razem, widzę cię za 5 minut na miejscu.
- Wojtek, tyle że ja mam... gościa. - ostatnie słowo wypowiedziałem prawie szeptem.
- Nie szkodzi, zabierz go ze sobą. - odpowiedział z lekkością. - Muszę kończyć, pospiesz się!
Po tych słowach rozłączył się.
Westchnąłem głęboko i pokręciłem głową. Nie, to się nie skończy dobrze.
- Dzwonił do mnie przyjaciel. - zacząłem wchodząc do pokoju. - Zostaliśmy zaproszeni na grilla, masz ochotę jechać?
Dziewczyna milczała przez chwilę, przez co byłem pewny, że odmówi.
- Pewnie. - odpowiedziała, wychodząc z pomieszczenia. - Przebiorę się tylko w coś wygodniejszego, okej?
Przytaknąłem i uśmiechnąłem się szeroko, patrząc jak udaje się do pokoju, który był przeznaczony dla niej.
Postanowiłem nie zmieniać swojego ubioru, a w tym czasie napisać smsa do Konara.
Kilka słów odnośnie przyjazdu, jej zachowania, moim zdaniem, wystarczyło.
Nie minęło pięć minut, a weszła do salonu, ubrana w jasne jeansowe spodenki i czarną, luźną koszulkę. Wyglądała czarująco.
- Już czas? - zapytała, wyrywając mnie z zadumy.
- Tak. - powiedziałem szybko, zdecydowanie za szybko. Uśmiechnęła się i udała ku wyjściu.
Otworzyłem drzwi, przepuściłem ją i znów zacząłem walkę z tym cholernym zamkiem. Kiedy już skończyłem, ruszyłem ku samochodowi.
- A może się przejdziemy? - zaproponowałem. - Nie mamy daleko, to nam mało zajmie.
- Niech będzie. - wzruszyła ramionami i czekała, aż wskażę, w którą drogę pójdziemy. Ruszyłem w prawo, a ona tuż obok mnie.
Czułem słodki zapach jej perfum, słyszałem cichy odgłos trampków, które stawiały na chodniku dwa razy więcej kroków niż moje, Kątem oka cały czas ją obserwowałem, ciesząc się jej obecnością, jakby zaraz miała zniknąć...
Być może ty nic nie pamiętasz, rozumiem, ale bądź pewna, nie przestanę walczyć...
-------------------------------------------------------------------------
Hej! Tu Misu, po miesięcznej przerwie wróciłam. :)
Pierwszy rozdział, jak zawsze, spieprzony. U mnie to już tradycja :D
Jak Wam mija majówka?
Trochę na tej stronie jest niedopracowań, wiele brakuje, ale postaram się wszystkim niedługo zająć.
Pozdrawiam i do następnego!
( *ask* w razie pytań, zapraszam ;) )
Misu.
Trzeba po prostu zacząć dostrzegać wokół siebie magię...
Postawiłam buta na betonowym podłożu i poprawiłam nieco zgniecioną bluzkę. W tym czasie Wrona zdążył wyjąć mój bagaż i zamknąć za mną drzwi. Podziękowałam i skierowałam się za nim.
Przyjechaliśmy na miejsce, do Bełchatowa. Gdybym powiedziała, że ta informacja mnie ucieszyła, miałabym na sumieniu kolejne kłamstwo. W szpitalu zdarzało mi się to, gdy pocieszałam innych. Nie wszystkich cieszyła wizja samotnej śmierci, a niekiedy nie było dla nich innego wyjścia.
- Wyobraź sobie, że mieszkam tu od miesiąca i jeszcze nie miałem czasu, żeby się do końca rozpakować, a co tu mówić o jakichkolwiek remontach. - powiedział ze śmiechem chłopak, szamotając się z kluczem. - Te drzwi idą pierwsze do wymiany.
Spojrzałam na budynek, do którego mieliśmy wejść. Średniej wielkości, jednopiętrowy dom prezentował się wyjątkowo dobrze. Ciemnobrązowy dach doskonale pasował do kremowych ścian, a niewielkie, zielone krzewy dopełniały całości.
Rozejrzałam się też po okolicy; większość domów prezentowała się równie dobrze. Cała okolica powoli zaczynała tonąć w promieniach zachodzącego już słońca. Chociaż jeden dzień będę miała z głowy, pomyślałam.
Kiedy Andrzej uporał się z wszystkimi zabezpieczeniami, weszliśmy do jasnego przedpokoju, w którym znajdował się wieszak, szafka na buty i lustro. Andrzej zsunął buty, po czym poszedł zanieść moje torby. Patrzyłam, gdzie je zanosi, a później zdjęłam trampki, naciskając jednym na drugiego i na moment zapatrzyłam się w odbicie.
Moja twarz nie wyglądała zbyt ciekawie, a zwłaszcza oczy, które otaczały ciemne worki. Nic dziwnego, nigdy nie lubiłam podróżowania dłuższego, niż kilkanaście kilometrów.
Do nich dołączyły również blada cera, która przy brązowych włosach prawie przybierała odcień papieru. Uśmiechnęłam się nikle pod nosem. Mam nadzieję, że będę miała okazję wyjść na jakiś czas na słońce, pomyślałam. Przez czas podróży doszłam do wniosku, że chyba brakowało mi słonecznego światła przez ten czas spędzony w szpitalu.
Moje przemyślenia przerwał Andrzej, który niesłyszalnie poszedł obok mnie.
- Zastanawiam się nad... - zaczął. Odwróciłam ku niemu głowę i spojrzałam na niego, w górę, cały czas z lekkim uśmiechem. Odwzajemnił niepewnie mimikę. - Coś się stało?
- Nie, dlaczego? - zapytałam, a kiedy pokręcił głową, dodałam. - Nad czym się zastanawiasz?
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę bez słów, delikatnie mrużąc oczy. Po chwili, zarówno mojej jak i z jego twarzy, zniknął uśmiech. Jego zamyślony wzrok cały czas spoglądał w moje tęczówki, a ja nie wiedziałam co zrobić. Na moje szczęście, on nagle się ocknął.
- Już nieważne. - powiedział, znowu unosząc kąciki ust w górę. - Cieszę się, że tu jesteś, wiesz?
Zmieszałam się. Nie widzieliśmy się tyle czasu... Pamiętam, że kilka razy wyszliśmy razem na spacer bądź po prostu rozmawialiśmy, ale to przecież nic takiego. On jednak widocznie tak nie uważał lub po prostu wszystko było wytworem mojej wyobraźni.
- Tak, może być... miło. - powiedziałam.
- Napijesz się czegoś? - zawołał, odwracając się szybko.
- Może być kawa. - odpowiedziałam, a ten zatrzymał się na chwilę, jakby chciał coś powiedzieć i kontynuował krok. Dziwne.
Ruszyłam za nim do niewielkiej, jasnej kuchni, gdzie usiadłam przy stole. Przyglądałam się kątem oka opierającemu się o blat Andrzejowi. Zdawał się o czymś intensywnie myśleć, bo nawet nie spostrzegł się, gdy odwróciłam głowę na wprost niego.
Jego jasne oczy wodziły po wykafelkowanej podłodze, a zęby miał mocno zaciśnięte. Zauważyłam też, że był lepiej zbudowany, niż kiedyś. Już na pierwszy rzut oka mogłabym powiedzieć, że się zmienił; zadbał o siebie. Niezmiennymi elementami były jedynie wesoło błyszczące oczy i przyjemny uśmiech.
Kiedy woda w czajniku się zagotowała, chłopak wyrwał się z letargu i zalał dwa kubki z ciemnym napojem, po czym postawił je na stole i zajął miejsce naprzeciw mnie.
Wzięłam naczynie w dłonie i upiłam kilka łyków, tym samym uciekając od jego spojrzenia, które bez ustanku spoczywało na mnie...
Ona.
Tyle mi wystarczyło.
Jej delikatny uśmiech, spojrzenie zielonych oczu... Teraz już wiem, dlaczego tak bardzo za nią tęskniłem.
Wszystko, co było z nią związane, sprawiało, że szalałem. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Od kiedy tylko przyjechaliśmy do Bełchatowa, chciałem spędzić z nią każdą minutę.
Gdy zobaczyłem ją przed szpitalem, wydawała mi się zagubiona, a za razem przerażona. W tamtym momencie powstrzymałem się od okazywania jakichkolwiek emocji, w końcu widzieliśmy się po raz pierwszy od marca. Przez cały czas jednak ona nie odezwała się ani razu. Wydawało mi się to co najmniej dziwne, zważywszy na to, że od dłuższego czasu byliśmy już parą...
Kiedy zatrzymaliśmy się, postanowiłem to jakoś wyjaśnić. Wtedy kompletnie mnie zamurowało. Najprawdopodobniej ona nic nie pamiętała.
Wróciłem na moment do rzeczywistości i ująłem dłonią parzący kubek.
- Powiedziałaś mi - odezwałem się. -że nie widzieliśmy się od dawna, prawda?
Przytaknęła.
- W takim razie co pamiętasz z naszej znajomości?
Dziewczyna wyprostowała się i odłożyła naczynie, po czym spojrzała na mnie z poważną miną. Znów ta zieleń...
- Sam wiesz, że nie było to czymś wielkim. Kolegowaliśmy się, bo nie można było tego nazwać nawet przyjaźnią. - mówiła. - Spotkaliśmy się kilka razy, chodziliśmy razem po Bydgoszczy, słuchaliśmy razem muzyki, kilka razy do nas wpadłeś. A potem nagle zniknąłeś, nie dawałeś oznak życia. Miałam przy sobie jedynie Dawida i Anię.
Jej usta delikatnie wygięły się w uśmiechu, a ja walczyłem, żeby moja szczęka nie obiła się o podłogę.
"Jedynie Dawid i Ania"? "Nie było to czymś wielkim"?
Przepraszam bardzo, to jakiś marny żart?!
- Powiedziałam coś złego? - zmarszczyła brwi, przyglądając mi się zdezorientowanym wzrokiem.
- Nie, skądże. - odpowiedziałem. - Po prostu mnie trochę... zszokowałaś.
- No widzisz, nawet ty o tym nie pamiętałeś. - żachnęła się. - Nie wiem co Konarskiemu odbiło...
- Może po prostu mi ufa?
- Ale co ufanie ma do tego, że pozwolił, żebym z tobą tu przyjechała?
Bo sam tego chciałem, przecież tyle dla mnie znaczysz...
- Zaufał mi, że pomogę ci wrócić do normalności.
Dziewczyna kiwnęła kilka razy głową i nastała cisza. Było mi tak głupio...
Na szczęście, przerwał ją mój telefon. Zerwałem się z miejsca, żeby odebrać połączenie.
- Słucham? - odezwałem się.
- Andrzej, tyle razy ci mówiłem, żebyś tak nie odbierał. - głos w słuchawce, którego właścicielem był Włodarczyk, roześmiał się.
- Bardzo zabawne. - mruknąłem, rozglądając się po pokoju, w którym Ona przeszła do okna i oglądała niewielki ogród. Jej włosy sięgały do łopatek, co oznaczało, że musiała je ścinać, bo niedawno miała je prawie do talii. Brakowało im rubinowego koloru... Wyszedłem na korytarz. - O co chodzi?
- Jesteś już w Bełku?
- Tak.
- Zati organizuje u siebie grilla, czemu cię tu jeszcze nie ma?
- Wiesz, ja tak za bardzo...
- No proszę cię, nie wykręcaj się już! Nie tym razem, widzę cię za 5 minut na miejscu.
- Wojtek, tyle że ja mam... gościa. - ostatnie słowo wypowiedziałem prawie szeptem.
- Nie szkodzi, zabierz go ze sobą. - odpowiedział z lekkością. - Muszę kończyć, pospiesz się!
Po tych słowach rozłączył się.
Westchnąłem głęboko i pokręciłem głową. Nie, to się nie skończy dobrze.
- Dzwonił do mnie przyjaciel. - zacząłem wchodząc do pokoju. - Zostaliśmy zaproszeni na grilla, masz ochotę jechać?
Dziewczyna milczała przez chwilę, przez co byłem pewny, że odmówi.
- Pewnie. - odpowiedziała, wychodząc z pomieszczenia. - Przebiorę się tylko w coś wygodniejszego, okej?
Przytaknąłem i uśmiechnąłem się szeroko, patrząc jak udaje się do pokoju, który był przeznaczony dla niej.
Postanowiłem nie zmieniać swojego ubioru, a w tym czasie napisać smsa do Konara.
Kilka słów odnośnie przyjazdu, jej zachowania, moim zdaniem, wystarczyło.
Nie minęło pięć minut, a weszła do salonu, ubrana w jasne jeansowe spodenki i czarną, luźną koszulkę. Wyglądała czarująco.
- Już czas? - zapytała, wyrywając mnie z zadumy.
- Tak. - powiedziałem szybko, zdecydowanie za szybko. Uśmiechnęła się i udała ku wyjściu.
Otworzyłem drzwi, przepuściłem ją i znów zacząłem walkę z tym cholernym zamkiem. Kiedy już skończyłem, ruszyłem ku samochodowi.
- A może się przejdziemy? - zaproponowałem. - Nie mamy daleko, to nam mało zajmie.
- Niech będzie. - wzruszyła ramionami i czekała, aż wskażę, w którą drogę pójdziemy. Ruszyłem w prawo, a ona tuż obok mnie.
Czułem słodki zapach jej perfum, słyszałem cichy odgłos trampków, które stawiały na chodniku dwa razy więcej kroków niż moje, Kątem oka cały czas ją obserwowałem, ciesząc się jej obecnością, jakby zaraz miała zniknąć...
Być może ty nic nie pamiętasz, rozumiem, ale bądź pewna, nie przestanę walczyć...
-------------------------------------------------------------------------
Hej! Tu Misu, po miesięcznej przerwie wróciłam. :)
Pierwszy rozdział, jak zawsze, spieprzony. U mnie to już tradycja :D
Jak Wam mija majówka?
Trochę na tej stronie jest niedopracowań, wiele brakuje, ale postaram się wszystkim niedługo zająć.
Pozdrawiam i do następnego!
( *ask* w razie pytań, zapraszam ;) )
Misu.
Tak długo wyczekiwany rozdział ^^ rozpoczyna się bardzo fajnie, chociaż to takie troche dziwne że ona nic nie pamięta. szkoda. ale to twoja wizja i chce zobaczyć jak to sie dalej potoczy ;)
OdpowiedzUsuńPowaliłaś mnie Włodim xDD big like !
PS. jak włączyłam sobie przypadkową muzykę to się idealnie komponowało :3 dać linka? xd
PIERWSZA :D
UsuńI chyba ostatnia! ;p
UsuńPewnie, dawaj :D
https://www.youtube.com/watch?v=7rv-qT8pN8E prosze bardzo :P
UsuńTego się nie spodziewałam! :D
UsuńNo wiesz, pisząc to słuchałam nieco innej muzyki, ale w sumie ta też mogłaby niejako pasować :>
A czego się spodziewałaś? Jakiegoś 1D? xD
UsuńA ty czego słuchałaś w takim razie?:P
Oczywiście! :D
UsuńNo na przykład https://www.youtube.com/watch?v=5YMRj3L8jfM
https://www.youtube.com/watch?v=zzQTYU3ydRY
o!
Teraz to ja już nic nie rozumiem... ;0 O co w ogóle chodzi, przecież Andrzej i Nel byli razem... I ona tego nie pamięta, czy jak? ;0 Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach wszystko zrozumiem.
OdpowiedzUsuńEndrju walcz, bo warto! Ja ci to mówię, a mnie się powinno słuchać, bo na zawsze mam rację! ;p Tak, skromna jestem, że ho hoo! :D
Pepuś nie jest ostatnia, bo ja też tu jestem i obiecuję, że będę tutaj regularnie przy każdym rozdziale się meldować! ;)
Jak mija majówka? Na relaksie, a konkretniej to praktycznie cały czas odbijam z siostrą piłkę, bo dorwałyśmy ją kilka dni temu. :) Pogoda, jak na razie sprzyja, ale podobno jutro na być mokroooo! ;c
Pozdrawiam,
OL. ;>
Ps. Gruszka odpadł z Tańca z Gwiazdami! ;0
Ojeej, no postaram się to wszystko wyjaśnić :D
UsuńOkej, trzymam za słowo! ^^
O, to zazdroszczę pogody! Chociaż z drugiej strony deszcz ma swoje plusy, na przykład można włączyć smętne piosenki, wziąć książkę i uciec od tej pogody :D
No wiem, słyszałam (oczywiście nie oglądałam, bo mam sklerozę)! Szkoda, bo Piotrek bardzo fajnie się prezentował :(
Coś mi się wydaje, że to ten nowy rodzaj terapii spowodował, że Nel nie pamięta części swojego życia i z tym Wronki i ich związku. Ale dziwne, że Konar nie został poinformowany o konsekwencjach. Takie moje przypuszczenia.. Rozdział świetny, nie pisz głupot;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
Gdybyś tylko wiedziała, ile ja go pisałam... :D
UsuńJestem, przeczytałam i niedługo wrócę! ;)
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam...♥
UsuńJestem zachwycona, że decydujesz się to kontynuować, chociaż muszę przyznać, że pozostawienie tego po epilogu na magii byłoby co najmniej dziwne, gdyż ponieważ dlatego że (:D) nie można rozstać się z tak wspaniałymi postaciami, jakimi są Nel i Andrzej.
Poza tym ja nie lubię 'niedokończonych' historii, także...no. ;x Nie pozwoliłabym Ci tego tak pozostawić! :P
Jak dla mnie nie zaczyna się to dla mnie za kolorowo, hmm... Jeśli dobrze rozumiem, to ta cała terapia, którą lekarz przeprowadził na Nel, sprawiła, że dziewczyna nic nie pamięta od i do jakiegoś momentu, tak? W takim razie nie dziwne jest jej zachowanie względem Andrzeja. Tylko to może być, niestety, sporą przeszkodą dla nich obojga. Ja wierzę z całego serca, że oni się mocno kochali i kochają, i że te ich uczucia nie zostaną unicestwione przez jakąś chorobę, rozłąkę czy zanik wspomnień. Jednak trzeba przyznać, że ta sytuacja dla nich jest wyjątkowo trudna i nowa. Oboje napotykają teraz pewną przeszkodę: Andrzej na przykład nie zdaje sobie sprawy z całkowitej sytuacji dziewczyny i może go zastanawiać, co ona wygaduje; że niby się nie znają zbyt długo, że zaskakuje ją, iż Konar mu zaufał...Siatkarz może teraz czuć się jakby przygnębiony, no bo jak to - kobieta zapomina, co ją łączyło z mężczyzną? To oznacza tyle, iż nie było to dla niej zbyt ważne.
Nel z kolei, która właśnie tych rzeczy nie pamięta, może czuć się obco w mieszkaniu Wrony i może nabierać do niego niebezpiecznego dystansu. To, co mogłoby ich połączyć - piękne wspomnienia i teraz wspólne zamieszkanie - w gruncie rzeczy ich podzieli.
Dobra, bo ja znowu snuję pesymistyczne wizje. Wierzę w to gorąco, że Nel przypomni sobie, co tak bardzo ją zbliżyło do szatyna, i że będzie wszystko w porządku z jej psychiką i z nimi. :)
Gdybym nie decydowała się na kontynuację, zakończyłabym to zupełnie inaczej, bo zdaję sobie sprawę, że koniec jest okropny. :D
UsuńPowiem Ci, że przeczytałam jeszcze raz ten rozdział, a po nim Twój komentarz i najbardziej jest mi szkoda Andrzeja. Masz rację, to mogłoby oznaczać, że to, co było między nimi, nie znaczyło dla niej wiele.
Nel też jest pokrzywdzona, ale ona nie zdaje sobie z tego sprawy, niestety.
Zobaczymy jak to wszystko się potoczy! :D
No to się porobiło.
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że Andrzej pomoże Nel przypomnieć sobie te wszystkie piękne momenty z jej życia, bo trochę byłoby tego wszystkiego szkoda................... Ta terapia ma dwie strony, dobrą i złą. Gwałt i te wszystkie złe przeżycia związane z Olkiem wymazała, ale Nel nie pamięta też np swojego związku z Wroną.
I oby Wronka szybkie nie zniechęcił się do dziewczyny, a wszystko może na to wskazywać.
Ej tak teraz patrze, Wronka w Skrze, a to oznacza............ Brak Walińskiego................
:CC
<3
Też mi szkoda Kipka, bardzo go lubiłam :c
UsuńTeraz musisz znaleźć inną postać, którą dla Ciebie będę mogła upychać na siłę w rozdziały ^^
Hej, hej! (przygotuj się na długą wypowiedź) :D
OdpowiedzUsuńRegularnie czytałam Twoje poprzednie opowiadanie, ale nigdy nie miałam czasu zostawić komentarza (właściwie, to może objaw lenistwa, ale ciiii...). Strasznie mi się podobało. Rany boskie. Nawet nie wiesz jak bardzo. :D Ogromny plus za Wronę. Tam gdzie Endrju, tam i dobre opowiadanie. ^^
Szczerze? Końcówka była taka jak się spodziewałam, czyli bynajmniej nie optymistyczna, ale zaskakująca w swojej formie.
Teraz mogę przejść do nowego opowiadania. :>
Poor Endrju. :< Świadomość, że ukochana osoba nie pamięta, że ją kochasz musi być straszna. Nie wiem jak poradziłabym sobie w takiej sytuacji. Jednak cieszę się, że coś takiego zastosowałaś, bo to daje możliwość poprowadzenia procesu zdobywania serca Nel od początku. :D Dzięki czemu dalej będzie się to dobrze czytało.
Jest Bełchatów, jest impreza. :D Już się nie mogę doczekać kolejnych części.
Powodzenia w pisaniu :*
Ja Ciebie mam na tumblrze zaobserwowaną! :D
OdpowiedzUsuńLenistwo? Ok, wybaczam :D
Dziękuję ♥
Starałam się zaskoczyć, a raczej nie dało się na magii przepowiedzieć szczęśliwego zakończenia.
Mi też jest go bardzo szkoda!
Będzie fajnie ^^
Dziękuję za komentarz! :*
UWIELBIAM CIĘ!!
OdpowiedzUsuńTen rozdział to prawdziwa MAGIA..
Uwierz, że nowa Nel zaczyna mi się podobać, ale mimo wszystko szkoda mi Andrzeja, który musi walczyć o jej względy od nowa. A przecież było tak blisko.. Włodi?! *-* oo tak :D czy mi się wydaje, czy któryś z siatkarzy będzie mieszał w życiu Nel i Andrzeja? :>
#GENIALNA
#MISU
#DLA
#NIEKTÓRYCH
#Z
#MOJEGO
#BLOGA
#PO
#PROSTU
#MISIA
:DD
najlepsza, najwspanialsza :*
Ja Ciebie też! :3
OdpowiedzUsuńUwierz, po tym rozdziale jest mi go szkoda :C
Włodi, Włodi ^^
Zobaczymy ;p
#DLATEGOZASTANAWIAMSIĘNADZMIANĄNAZWY
#STAYTAKAKOCHANA <3
Skończyłam czytać ,,magię" i jestem tutaj. ;) Rozpiszę się później, bo T9 w telefonie doprowadza mnie do szału :p
OdpowiedzUsuń/justberrry
Już jestem, nawet zalogowana. ;p Moja komórka doprowadza mnie do szału, nie ma to jak laptop i normalna klawiatura. ;)
UsuńSkoro napisałam co wszystko na temat poprzedniego bloga pod epilogiem, to tutaj skomentuję tylko pierwszy post.
DLACZEGO NEL?
Kurcze, tak mi szkoda Andrzeja, bo chłopak ją kocha, a ona traktuje go jak kolegę, jakby nic między nimi nie było... Mam nadzieję, że wyjaśni się, dlaczego ma taki ,,zanik pamięci'', bo ja sama czuję się jakbym miała spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą i totalnie nie wiem co się dzieje. ;)
Wydaje mi się jednak, że skoro raz Andrzej zdobył jej uczucie i zaufanie, to zrobi to po raz kolejny. Może ona sobie coś przypomni? Mogę się założyć, że tak łatwo to jednak wyglądać nie będzie, pewnie pojawią się kolejne typy i typki, które nieźle namieszają. ;)
Czekam na następny! :)